-
Już się nie uśmiecham. Już nawet zaczynam rozumieć, że warto czasem „zejść na psy”. Pytam jednak przekornie: Pies myśli, panie inżynierze?Po dłuższym milczeniu, przerywanym rozkosznym chrapaniem „Kumy”, pada odpowiedź:System skojarzeń i odruchów jest już u psa tak bardzo skomplikowany, że uważam to za poważne zbliżenie do procesu myślowego.Lubowidzki wyjmuje z teczki paczkę z surowym mięsem — oczywiście nie dla ludzi, lecz dla psów. Za moment rozpoczną się przygotowania do karmienia. „Magda” oderwała pysk od mojej nogi. Nawet pchła gdzieś nagle zeskoczyła.Dziwni są ci warszawiacy: nie mają kąta dla siebie, a jeszcze psy hodują. Po jednym lub po osiem.
