-
Długie wałki ciasta kroi się ręcznie, wszelkie próby zastosowania jakiejś maszyny do lekkiego ciasta nie powiodły się. Pocięte i ulepione w dłoniach kulko-placki układa się na długich blachach i pozwala im rosnąć w temperaturze 26—30°. Wyrośnięte, puszyste ciastka wrzuca się do kotła z wrzącym smalcem, po czym wyławia dużym sitem i — na gorąco — zanurza w lukrowej pomadzie. Pan Wacuś, który od 40 lat wykonuje te czynności („jeszcze matka pana szefa mnie przyjmowała”), pracuje z precyzją fachowca w fabryce urządzeń elektronicznych. To, między innymi, dzięki niemu pączki bliklowskie nie są idealnie okrągłe, mają ponadto „zapadnięte policzki”.
