-
A działo się to wszystko w czasach, gdy warszawianki nosiły tiurniury, na których można było postawić filiżankę kawy, a pod oknami cukien:i przejeżdżały ciągnięto końmi żółte omnibusy, zwane „kanarkami”; mieściły dwunastu pasażerów, których przewoziły za 10 groszy z placu Zamkowego na plac Trzech Krzyży. Działo się to także później, ‘kiedy cywilizacja wtargnęła w te strony i Nowikiem ruszyły prawdziwe konne tramwaje. W 1044 roku spłonął obraz pędzla Czesława Tańskiego, przedstawiający wnętrze ubiegłowiecznej secesyjnej cukierni, i tylko nieliczne wspomnienia pozwalają odtworzyć dzisiaj kształt lokalu. W Warszawie nie ma już prawie śladu owej wszechpotężnej secesji, która przez dziesiątki lat wypełniała każdą szczelinę miasta; coś z atmosfery i ducha tamtych lat można jeszcze pochwycić w aptece na rogu Nowego Światu i Smolnej.
