-
Usiadł przy stole… posadził indyczkę na krześle i zamówił dwie pół czarne. Indyczka wydawała z siebie głośne dźwięki. — Marianno — mówił Witkowski — ja cię rozumiem, ale nie denerwuj się. Ci, co tu siedzą wkoło nas, też są ludzie, brzydcy, bo brzydcy, i hałaśliwi, ale ludzie. Bądź grzeczna i wypij kawę, bo inaczej nie dostaniesz wódki”. Wedle różnych źródeł, Witkowski wprowadzał indyczkę do rozmaitych lokali. Prawdopodobnie wodził ją ze sobą, bo łazęga był sławny. Faktem jest, że także cukiernia na Nowym Swiecie została zaszczycona wizytą drobiu, co było wyraźnym wyróżnieniem i pośrednio świadczyło o popularności lokalu.
