Czy wartość estetyczna przytoczonego ustępu jest przez to narażona na jakikolwiek uszczerbek? A może, na odwrót, rozsądniej byłoby powiedzieć, że mało uchwytna, niemal niedostrzegalna oscylacja między obydwoma podmiotami wypowiadania jest konieczną cechą tej niejednoznacznej i niepewnej percepcji, która leży u podstawy lektury arcydzieł? Oczywiście nie należy zastępować jednego prawa drugim, nawet z nim sprzecznym. Poprzednie uwagi miały właśnie na celu ukazać niemożność sformułowania powszechnych praw estetycznych na podstawie choćby najbardziej błyskotliwych analiz jednego lub kilku utworów. Wszystko, co proponowano dotychczas jako receptę na dzieło wartościowe, było w najlepszym wypadku jedynie porządnym opisem; nie należy zaś przedstawiać nawet najbardziej poprawnego opisu jako wykładni piękna.
