Co decydowało o szczególnym klimacie starej cukierni? Stoliki o czarnych marmurowych blatach (pierwotne białe blaty, porysowaneprzez klientów, zmieniono na czarne), gięte krzesła i kanapki pokryte pluszem bordo? Duże lustra w złoconych ramach czy sufit w wymyślne płaskorzeźby? Może ciężki bufet z białym marmurem, na którym stały patery z ciastkami i słoje z malinowymi i ślazowymi karmelkami? A może szafa z zegarem, pełna szuflad z sucharami i herbatnikami, a także bombonier wymoszczonych atłasem? Za późno na ustalenie, co stanowiło o charakterze lokalu. Na pewno nie bez znaczenia była kasa, przy której urzędowała czujna pani Blikle, zawsze — ze względu na niski wzrost — siadająca na podwiniętej nodze.