-
Tadeusz Fijewski grał po wojnie u Horzycy w Toruniu, u Schillera w Łodzi, w teatrze na Puławskiej, w Narodowym, Współczesnym, w końcu w Polskim. Był Bobczyńskim w „Rewizorze”, księciem w „Zemście nietoperza”, Ignacym w „Odezwie na murze”, Krugerem w „Bobrowym futrze”. Występował z ogromnym powodzeniem w „Huzarach”, „Cieniu bohatera”, „Pamiętniku szubrawca”, „Król umiera”. Kreował główne role lub postacie epizodyczne. Jego ranga rosła z roku na rok, a sztuka doskonaliła się. Stary Zelwer musiałby co prawda długo czekać, ale w końcu zdumiałby się niepomiernie, co z tego Tadzia wyrosło.Pewnego dnia Tadeusz Fijewski zagrał znowu w Teatrze Polskim, po równo pięćdziesięciu latach, w „Chorym z urojenia”. Tyle, że nie w charakterze statysty, dźwigającego brzuch doktora, lecz w roli pierwszoplanowej.Krąg się zamknął. Życie było pod górę, to prawda,ale tę górę sforsował,
