-
W głębi wnęka i tam, a również na prawo, moc stolików z marmurowymi blatami, na nich bogaty serwis gazet, między nimi kelnerzy z serwetkami pod pachą”. Nie bardzo wiadomo, czy młody brunet był Antonim Wiesławem czy Jerzym w latach jego praktyki, jako że profesor czterdzieści lat bywał w cukierni i okresy nałożyły mu się na siebie. Zresztą nie jest to istotne, bo aż do roku 1936 charakter lokalu był kontynuowany. Ze cukiernia zachowała swój koloryt i oryginalność, świadczy anegdota zapisana przez Zdzisława Czer- mańskiego. Wspomina on barwną postać artysty-ma- larza Kamila Witkowskiego. „O Witkowskim nic jeszcze nie wiedziałem, kiedym go ujrzał po raz pierwszy w cukierni Bliklego na Nowym Swiecie… Witkowski wszedł do cukierni z indyczką, którą prowadził na długiej kolorowej wstążce.
