Wiadomo, ile korzyści odnieśli z tych zabiegów angielscy powieściopisarze XVIII wieku, szczególnie w dziełach epistolarnych (Richardson, Smollet); wykorzystuje je także Laclos w Niebezpiecznych związkach, żeby unaocznić naiwność jednych (Cecylia, Danceny, pani de Tourvel), wiarołomstwo drugich (Valmont, pani de Merteuil). Zabiegi te obejmują oczywiście inne elementy aspektu językowego; pamiętajmy przy tym o czasowej deformacji powstającej nieuchronnie w ich wyniku, bo przecież kolejność wypowiedzi nie odpowiada już kolejności zdarzeń. Opowiadanie iteratywne, na koniec, polega na nazwaniu przez jedną wypowiedź (jedno zdanie) powtarzających się zdarzeń i jest znanym chwytem w całej literaturze klasycznej, w której pełni jednakże ograniczoną rolą: pisarz przywołuje zazwyczaj jakiś stały stan początkowy za pomocą czasowników użytych w czasie przeszłym niedokonanym (mających przez to wartość iteratywną), a następnie wprowadza serię pojedynczych zdarzeń, które złożą się na właściwą opowieść.
