A oto tekst pozbawiony punktu widzenia:„Wygląda to tak, jakbym to ja mówił, ale to nie ja, tego nie można powiedzieć o mnie. Tylko kilka uogólnień na początek. Jak to zrobić, jak ja to zrobię, jak postąpić? Przez czystą aporię, czy też przez osłabione twierdzenia i przeczenia stosownie do okoliczności, albo prędzej czy później. I to na ogół biorąc. Mu- sizą być jeszcze inne sposoby. Bo jeśli nie, to należałoby zwątpić we wszystko. To znaczy, że już się zwątpiło we wszystko”.W tej wypowiedzi, która powraca bez przerwy do siebie samej, która rozprawia tylko o sobie, nie ma miejsca na punkty widzenia. Ich rolę przejmują rejestry mowy; o ile u Jamesa szkielet dzieła tworzy gra punktów widzenia,o tyle u Maurice’a Roche’a tworzy go szczególny układ rejestrów. Dotykamy tu granicy, granicy relewancji, jaką może mieć badanie aspektu językowego tekstu, ponieważ aspekt ten jest zawsze solidarny z samą fikcją.